czwartek, 22 września 2016

XII

                Leżymy na kanapie i gapimy się w laptopa, który znajduje się na brzuchu piłkarza. Kolorowe obrazki, zachęcające opisy, rekomendacje, gwiazdki. Idzie oszaleć. Niby do wyboru do koloru, a my mamy problem.
– Ibiza?
– Zbyt wielu balangowiczów – stwierdzam.
– Korsyka?
– Byłam.
– Fuerteventura?
– Dalej.
– Mykonos? Rodos?
– Nie chcę lecieć do Grecji. Nie lubię jagnięciny, oliwek ani sera feta. A poza tym, już tam byliśmy – wykrzywiam usta w podkówkę.
– No to co? – jęczy – Portugalia?
– Ja chcę w ciepłe miejsce. – marudzę – Daj mi to. – sięgam po komputer i przesuwam interaktywną mapę, chwilę się zastanawiam, po czym słodko spoglądam na mężczyznę – Brazylia? – wachluję rzęsami.
– Nie. – zawodzi – To jak już tamte tereny, to lećmy do Argentyny.
– A może ja wolę Brazylię?
– Nie zapominaj, że ja jestem Argentyńczykiem.
– Jakżebym śmiała – zanoszę się śmiechem.
– Dobra, to jak we dwójkę nie potrafimy nic wybrać, to ja się tym zajmę. – łapie laptopa i przesiada się na fotel. Klika kilka razy i uśmiechnięty wpisuje numer karty kredytowej. Przyglądam mu się spod przymrużonych powiek – Będzie jakieś siedemnaście stopni. To i tak cieplej niż tutaj.
– A dowiem się, dokąd lecimy?
– Tak. Jak wylądujemy. – szczerzy się – A na Sylwestra i Nowy Rok wracamy tutaj – całuje mnie w skroń i czule obejmuje.
– Czyli co? Trzy dni w jakimś pięknym miejscu? – spoglądam na niego.
– Dokładnie tak. Tylko my – wymawia te słowa niemalże z uwielbieniem.

*

– No to jako że ty byłaś, kochanie, za Brazylią, a ja z oczywistych powodów za Argentyną, to znalazłem idealne rozwiązanie.
– Wodospad Iguazú – szepczę.
– Podoba ci się? – obejmuje mnie od tyłu.
– Tak. Tu jest pięknie! – krzyczę i unoszę ręce do góry. Czuję się tak błogo. Jestem w cudownym miejscu. Wodospad leżący na granicy Argentyny i Brazylii. A ja stoję teraz, dwudziestego dziewiątego grudnia nad Diabelską Gardzielą, z ukochanym przy boku i wsłuchuję się w szumiące kaskady spadającej z osiemdziesięciu dwóch metrów wysokości wody. Piłkarz zabiera swoje dłonie z moich bioder i lekko się odsuwa. Zaskoczona odwracam się w jego stronę i przyglądam jego poczynaniom. Klęka na ziemi i łapie moją niewielką dłoń. Patrzy mi prosto w oczy.
– Ana, dobrze wiesz, że kocham cię od naszego pierwszego spotkania. Wpadłem po uszy jak głupi. I nic nie byłem w stanie na to poradzić. A nawet nie chciałem. Jak wyjechałaś… Serce pękło mi na pół. Byłem załamany. Ale gdzieś tam w głębi duszy miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. – uśmiecha się lekko – I się spotkaliśmy. Dałaś nam szansę. I ja nie mam zamiaru jej zaprzepaścić. Doskonale wiem, czego chcę. Chcę założyć z tobą rodzinę. Mieć dzieci, potem doczekać się wnuków. Ale najpierw musisz się na coś zgodzić. – obraca w palcach wolnej ręki maleńki przedmiot – Kochanie, kocham cię i nigdy nie przestanę. Przysięgam, że zawsze będę przy tobie. Nic mnie nie odciągnie od twojego serca. – kiwam głową w geście zrozumienia – Ana, wyjdziesz za mnie? – wykrztusza z siebie w końcu.
– Tak, Javi. Pewnie, że tak. Kocham cię! – rzucam mu się w ramiona, a po chwili oglądam błyszczący na serdecznym palcu lewej dłoni pierścionek – Śliczny – całuję narzeczonego.

– Nie tak jak ty – odwzajemnia czułość, ale ze znacznie większą siłą.


***
Taaadaaam!! :D

14 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się tak szybkiego ruchu ze strony Javiera :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku aż zaniemówiłam :O
    Jak romantycznie, uwielbiam takie rozdziały. Javier jako zaradny człowiek umiał poradzić sobie z wybraniem miejsca. To takie urocze, że potrafił znaleźć złoty środek :) co do zaręczyn to tak bardzo się tego nie spodziewałam :D z jednej strony zdziwiłam się na tak szybki ruch Javiera, ale z drugiej bardzo się ucieszyłam. Trochę miałam obawy, że Ana mogłaby mieć wątpliwości, ale jednak ona również była pewna w 100% swojej odpowiedzi :) ciekawi mnie, co się teraz wydarzy :D czyżby w następnym rozdziale mieli sobie powiedzieć sakramentalne: tak? Będzie mi smutno, jeżeli szykujesz inny scenariusz ;) jest tylko jeden minus rozdziału- zdecydowanie zbyt krótki :D
    Ale zrehabilitowałaś się tymi zaręczynami, wiec jestem w stanie Ci wybaczyć :D
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jest krótki i następny też raczej taki będzie, ale potem szykuję dla Was bombę i inną perspektywę. :)

      Usuń
  3. Javi to prawdziwy romantyk. Też chce takiego. ;D
    Sama nie wiem co mam pisać, bo to było takie piękne. Szkoda słów. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Szybki rozdział i krótki, ale za to JAKI :D
    Fajnie, że się zgodziła.
    Czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wszystko pójdzie z górki. Zostałam tylko jeden rozdział z perspektywy Any ;)

      Usuń
    2. Nowy rozdział u Marca i Mai, zapraszam :) http://piensas-en-mi.blogspot.com

      Usuń
  5. Nadrobiłam wszystko i w sumie cieszę się, że Ana dała ponownie szansę Javierowi... ale to wszystko jest takie cukierkowe teraz, że aż podejrzane :D
    Bardzo dobrze, że się zeszli, bo od pierwszego rozdziału było wiadomo, że ich rozłąka była jednym wielkim błędem i tylko czekałam, aż któreś z nich się przełamie i pójdzie do drugiego.
    Kto wie, gdyby nie Fernando, może Javier nie poczułby zazdrości, nie poszedł wtedy do Any i nadal by się mijali i udawali, że dobrze im tak jak jest.
    No właśnie Nando. Coś mi się wydaje, że on ostatniego słowa nie powiedział.
    Ten rozdział powalił mnie długością, ale w zasadzie, same konkrety w nim, wiec też sie nie mam czego czepiać.
    Idealna miejscówka, oświadczyny jak z bajki - Ana nie mogła odmówić.
    Oby tylko teraz ta bajkowa otoczka nie została przerwana.
    Życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze w następnym rozdziale będzie spokojnie, ale dalszych obietnic nie składam. ;p
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Serdecznie zapraszam na prolog nowego opowiadania. Po półtorarocznej przerwie postanowiłam wrócić do pisania! Pozdrawiam, Laurel.
    http://ultima-perdon.blogspot.com/

    PS. Zabieram się za nadrabianie blogów, więc spodziewaj się niedługo obszernego komentarza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że wracasz i dałaś mi znać! Oczywiście zagoszczę na Twoim nowym blogu. ;D

      PS No to w takim razie czekam. ;)

      Usuń
  7. Bosko, bosko, bosko!
    Javi działa szybko, ale podoba mi się to, idę nadrabiać dalej, wreszcie się za to wzięłam eh!

    OdpowiedzUsuń