wtorek, 30 sierpnia 2016

X

                Do drzwi mojego mieszkania dzwoni dzwonek. Niepewnie otwieram i doznaję szoku. O futrynę stoi oparty brunet z rozbrajającym uśmiechem niewiniątka na ustach. Bez słowa wparowuje do salonu i rozsiada się na kanapie.
– Dowiem się, co ty tutaj robisz?
– No nie mów mi, że się nie cieszysz? – śmieje się – Dobra, Ana, zbieraj dupsko, zrób się na bóstwo i idziemy.
– Co? Dokąd?
– Zapomniałaś? – jęczy – Dzisiaj jest osiemnasty. Rocznica moja i Antonelli.
– I?
– I jak co roku jest impreza. No już, nie gadaj, tylko się ubieraj, bo całe Castelldefels na nas czeka.
– Ja cię kiedyś zabiję, normalnie. Nigdzie nie idę – próbuję się oprzeć.
– No weź. Anto się ucieszy.
– O, nie! Bierzesz mnie pod włos! – spoglądam na jego błagalny wzrok – Daj mi jakieś… dwadzieścia minut? – z impetem wpadam do garderoby, gdzie, nie mając zbyt wiele czasu na wybór stroju, narzucam na siebie małą czarną od ALICE+OLIVIA.  Kiecka jest fajna i pasuje jak ulał. Wręcz ją uwielbiam, ale ma jedną wadę, a mianowicie zapięcie – Lio, przyjacielu, pomożesz mi? – odwracam się do niego plecami. Zasuwa bezproblemowo suwak i chichocze.
– Nigdy nie możesz jej zapiąć, ale i tak ją nosisz.
– Bo zajebiście w niej wyglądam – pokazuję mu język.
– To prawda. Byłaś w niej na pierwszej randce z Javierem, prawda?
– Skąd wiesz?
– Bo wiele razy mi mówił, jak to ubóstwia ten kawałek materiału – śmieje się i ja również nie mogę się powtrzymać.
                Wielka posiadłość przyjaciela jak zwykle robi na mnie wrażenie i zapewne już zawsze tak będzie. Do najbiedniejszych nie należę, ale do takich luksusów nie jest łatwo przywyknąć. Po zaparkowaniu w garażu od razu udajemy się do pięknego ogrodu. Pełen zieleni i mnóstwa kwiatów, o które dba pani domu, czyli Anto. Odruchowo się uśmiecham, zauważając biegnącego w moją stronę Thiago. Nie mogę się nadziwić, jak duży już jest. Kiedy ostatni raz go widziałam, miał nie więcej niż kilka tygodni. Messi bierze synka na ręce i szeroko się uśmiecha.
– No, Thiago, a to jest twoja ciocia Ana. Możesz jej nie pamiętać, ale kiedy byłeś bardzo, bardzo mały, to ciocia się tobą dużo zajmowała.
– Ciocia Ana? – pyta ciekawie – Ładna jesteś.
– Dziękuję. – śmieję się – No, Lio, nie wyprzesz się go. Jesteście identyczni. – mrużę oczy – I to nie tylko z wyglądu.

*

                Korzystając z chwili przerwy w tańcach z Antonellą, postanawiam wyjść na dwór. Kroczę kolejno ścieżkami wysypanymi drobnymi, białymi kamyczkami. Zatrzymuję się w okolicy basenu, podnoszę głowę do góry i wpatruję się w przepiękne, gwiaździste niebo.
– Ślicznie tu, nieprawdaż? – słyszę niski męski głos.
– Tak – odpowiadam bez entuzjazmu.
– Ana, ja… Cholera. – przeklina pod nosem – Nie mogę inaczej – obraca mnie w swoją stronę, przyciąga do siebie mocno i zachłannie wpija w moje usta. Dłonie trzyma na moich kształtnych biodrach. Początkowo nie wiem, jak się zachować, ale ten stan mija dość szybko. Oddaję się w całości pocałunkom Argentyńczyka. Splatam dłonie na jego karku. Krew w żyłach mi buzuje, serce o mało nie wyrywa się z piersi, a motyle tańczą w moim brzuchu sambę. Zapominam o całym bożym świecie. Liczy się tylko on. Jego usta ponownie na moich. Jego cudowny smak i zapach, który zawsze mąci mi w głowie. Jego silne, umięśnione ciało i ramiona, które zawsze mnie przed wszystkim obronią. I ta miłość. Miłość, która bije od niego na kilometr. I te jego piękne oczy. Oczy, które przeze mnie stały się smutne.
Odsuwam się lekko od Jefecito. Mężczyzna wpatruje się we mnie uważnie. Chyba chce coś powiedzieć, ale nie bardzo wie, jak to ubrać w słowa. Jego dłonie nadal spoczywają na mych biodrach. W końcu zbiera się na odwagę. Bierze głęboki wdech i patrzy mi głęboko w oczy.
Yo necesito de ti como el aire, nadie te puede querer tanto asi.. Dame una señal, un minuto para converser, dame tan solo una oportunidad para poderte enamorar, cada dia mas. Un poco de tu amor para poder vivir. Un poco de tu amor me puede hacer feliz . Solo un poco de tu amor es lo que pido1 – odgarnia z mojej twarzy niesforny kosmyk włosów.
Yo quisiera que me acompañes, que me cambies la vida. Quisiera verte en cada atardecer y que sepas que te extraño cada vez que te vas. Necesito tenerte cerca un poco más. Yo no puedo estar fingiendo, mi corazón no aguanta más, que por ti sigue latiendo y te quiere preguntar. Qué vas ha hacer el resto de tu vida, qué vas ha hacer desde ahora y para siempre. – pochylam się lekko i szepczę wsprost do jego ucha, choć czuję, że głos mi się łamie – Que este sueño sea el comienzo de un eterno amor.2
                Prostuję się i nasze spojrzenia ponownie się spotykają. Tym razem nie przerywam tej magicznej chwili. W mojej głowie kłębią się tysiące myśli, ale na żadnej tak naprawdę nie potrafię się skupić. Co teraz dzieje się w głowie mojego byłego partnera? Czy aby na pewno mnie jeszcze kocha? A może tylko chce zrekompensować sobie urażoną męską dumę? Czyżby się właśnie zastanawiał nad naszą przyszłością? Może robi listę „za i przeciw”? A może śmieje się w duchu z mojej naiwności, że tak łatwo mu uwierzyłam? Że wystarczyło kilka słów z latynoskiej piosenki i już byłam jego? Boję się. Cieszę się. Mam sprzeczne odczucia. Ale tylko do pewnego momentu. Do momentu, kiedy Argentyńczyk obejmuje mnie mocno i przytula.
– Ana, tęskniłem, kochanie – składa na moich ustach słodki pocałunek.
– Javier. – głaszczę jego policzek – Ja też. Przepraszam, że wyjechałam…
– Ciii… – ponownie mnie całuje – Teraz to już nieważne. Liczy się to, że jesteś i znowu jesteśmy razem. – uśmiecha się delikatnie – Prawda? – mina mu nieco rzednie – Bo ja cię nadal kocham.
– Też cię kocham, Maschi. – muskam jego usta – Spróbujmy jeszcze raz.
– Ale teraz tak na poważnie.
– Co? – nie rozumiem.
– Spróbujmy tak na poważnie. Wprowadź się do mnie. Kupiłem niedawno nowy dom. W Castelldefels. Niedaleko stąd. Proszę, zamieszkaj ze mną. Bądźmy prawdziwą parą. Wiesz, że zawsze chciałem stworzyć z tobą prawdziwy dom – zawzięcie tłumaczy.
– Ja… Javier… – wzdycham – Nie wiem, czy robię dobrze, ale… – kiwam głową – W porządku. Zamieszkajmy razem.
– Naprawdę? – potwierdzam, a Argentyńczyk uśmiecha się szeroko, unosi mnie do góry i okręca się ze mną dookoła. Śmiejemy się jak małolaty – Tak się cieszę.
                Z posiadłości cracka Blaugrany dobiegają nas dźwięki piosenki. Nie zastanawiając się długo, zaczynamy poruszać się w takt muzyki, dodatkowo śpiewając pewne słowa.
Tú eres mi amor, mi alegría
La verdad de mi vida
Mi bebe que me salta a los brazos de prisa
Tú eres mi refugio y mi verdad…
En un mundo tan irreal
No sé qué creer
Y amor sé que tú eres mi verdad, eres mi verdad
Tú eres la luz que me guía
Tú eres la voz que me calma
Tú eres la lluvia de mi alma
Y eres toda mi verdad
Tú eres la luz de mi vida
Tú eres la voz que me calma
Tú eres la lluvia de mi alma
Y eres toda mi verdad
Eres toda mi verdad3
                Piosenkę wieńczymy długim, namiętnym pocałunkiem. Z letargu wyrywają nas dopiero gwizdy i głośny aplauz. Odwracamy się w tamtym kierunku. Na tarasie stoją kolejno: Lio, Anto, Dani, Geri, Xavi, Ini, Anna, Busi, Rafinha i szczerzą się jak głupi do sera. Mascherano obejmuje mnie czule i całuje subtelnie w policzek.
– No w końcu! – drze się Alves – A już zaczynałem wątpić w to, że jeszcze dożyję tego momentu.
– No widzisz, zupełnie niepotrzebnie – dodaje Piqué.
– Jak zdecydujesz się jeszcze trochę pożyć, to może doczekasz  się nawet ich dzieci? – chichocze Lionel.
– Spokojnie, na to mamy czas. Prawda, kochanie? – cmokam usta mojego chłopaka.
– Prawda, prawda – odpowiada śmiejąc się.

*

                Niewielki, piękny domek na posesji numer siedemnaście. W otoczeniu mnóstwa zieleni. Spory ogród pełen krzaczków, krzewów, kwiatów. Lekko odizolowany od wścibskich spojrzeń za pomocą drzew. W środku, na parterze wszystko urządzone w  jasnych kolorach. Jedna, wielka, otwarta przestrzeń. Jest kuchnia połączona z jadalnią i salonem. Jest wyjście na dwór, a także srebrne schody, prowadzące na piętro. Tam znajdują się z kolei cztery pokoje. Jednym z nich jest sypialnia utrzymana w barwach bieli i ciemnego brązu, połączona bezpośrednio ze sporych rozmiarów garderobą oraz łazienką. Pozostałe trzy pomieszczenia mają wspólną łazienkę.  Jeden z nich urządzony jest na zielono. Z dużą szafą, dwoma łóżkami, fotelami i biurkami. Domyślam się, że to miejsce jest przeznaczone dla córek Javiera. W kolejnym górują naturalne barwy. Brak zbędnych rzeczy – dwa łóżka, stoliczek i krzesło, a do tego wyjście na balkon. Typowy pokój gościnny. Natomiast ostatnie z pomieszczeń jest puste. Żadnych mebli. Nawet ściany są białe. Marszczę lekko brwi w geście zdziwienia. Wtem na talii czuję silne ramiona mojego mężczyzny. Przytula mnie mocno i szepcze do ucha:
– I jak ci się podoba, kochanie?
– Jest ślicznie, naprawdę. – uśmiecham się szeroko i odwracam w jego stronę. Zawieszam ręce na szyi Argentyńczyka i cmokam go w usta – Ale jest jedno małe „ale”…
– Tak?
– Dlaczego ten pokój jest pusty? – kiwam do tyłu głową.
– Aaaa… – szczerzy się – Bo to pomieszczenie urządzimy dopiero, jak będzie nam potrzebne.
– Nie rozumiem.
– Kochanie, tutaj będzie pokój naszego dzieciątka. – całuje mnie czule – A teraz chodź, bo to nie koniec atrakcji.
                Łapie mnie za dłoń i ciągnie na dół. Jednak nie zatrzymujemy się na parterze budowli, a schodzimy do podziemi. A tam…
– Ale… Javier… – głos odmawia mi posłuszeństwa.
– Zawsze mówiłaś, że chciałabyś mieć w domu basen. – drapie się nerwowo po głowie – No to masz.
– Javier… Ja… Nie wiem, co powiedzieć. – rozglądam się dookoła – Kocham cię, Javi.
– Ja ciebie bardziej, Ana.
– Chcesz się kłócić? – unoszę perfekcyjnie wyregulowaną brew do góry.
– Wolałbym coś innego – uśmiecha się łobuzersko, łapie w pasie, przerzuca sobie przez ramię i niesie do naszej nowej sypialni. No cóż, trzeba ją jakoś zainaugurować.

*

                Budzę się otoczona ramionami silnego defensora najlepszej drużyny świata. Za oknem świeci piękne słońce, ptaszki śpiewają, a ja wtulam się w Argentyńczyka i całuję go delikatnie w ramię. Mężczyzna cichutko mruczy, czyli właśnie się budzi. Przeciąga się, szuka dłońmi moich bioder i przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej. Dopiero teraz otwiera oczy. Uśmiecha się szeroko, a ja jestem pewna, że to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry. Kocham cię – szepczę, jeżdżąc paznokciami po jego lewym bicepsie.
– I ten dzień już jest świetny. – nachyla się, by mnie pocałować, ale tego ostatecznie nie czyni – Wiesz co? Kocham cię najbardziej na świecie. Obiecaj, że już zawsze będziemy razem – odgarnia kilka niesfornych kosmyków z mojej twarzy.
– Obiecuję – przygryzam wargę. Mascherano momentalnie ją uwalnia, przejeżdża kciukiem po dolnej wardze, a potem wpija się zachłannie w moje usta. Zaplatam dłonie na jego szyi. Popycha mnie lekko i ląduję na plecach, a on zawisa nade mną. Uśmiecha się i znowu łączy nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.

***
 1 Potrzebuję cię jak powietrza, nikt nie może cię tak kochać. Daj mi znak, minutę na rozmowę. Daj mi szansę rozkochiwać cię, co dzień coraz mocniej. Odrobina twojej miłości, by móc żyć. Odrobina twojej miłości uszczęśliwi mnie. Proszę tylko o odrobinę twojej miłości.
2 Chcę, żebyś mi towarzyszył, to zmieni moje życie. Chcę cię widzieć każdego wieczora i żebyś wiedział, że za tobą tęsknię za każdym razem, kiedy odchodzisz. Potrzebuję trochę częściej mieć cię blisko. Nie mogę udawać, moje serce nie wytrzyma dłużej, bo wciąż bije dla ciebie i chce cię zapytać. Co zrobisz z resztą swojego życia, co zamierzasz robić od teraz aż do końca. Czy ten sen będzie początkiem wiecznej miłości.
3 Jesteś moją miłością, moją radością
Prawdą mego życia
Moją dziecinką, która w pośpiechu wskakuje w moje ramiona
Jesteś moją ucieczką i prawdą…
W takim nierealnym świecie
Nie wiem, w co wierzyć
I, kochanie, wiem, że jesteś moją prawdą, jesteś moją prawdą
Jesteś światłem, które mnie prowadzi
Jesteś głosem, który mnie uspokaja
Jesteś deszczem mej duszy
I jesteś moją całą prawdą
Jesteś światłem mego życia
Jesteś głosem, który mnie uspokaja
Jesteś deszczem mojej duszy
I jesteś moją całą prawdą
Jesteś moją prawdą

***
Polecam zajrzeć tutaj: https://my-big-motivation.blogspot.com/

A jeszcze tak ode mnie... Co powiecie na kolejne opowiadanie, jak już skończę to? Pozostałabym w tematyce piłkarskiej, ale zapewniam, że takiej historii jeszcze nie było. Piszcie, co o tym sądzicie. :)

13 komentarzy:

  1. Melduję się! Miałam zacząć lament, że tęskniłam za nowością tu (a minęło przecież tylko (i aż) dziesięć dni od poprzedniego rozdziału, specjalnie sprawdziłam), ale tym, co napisałaś, zatykasz mi buzię!
    Jestem zachwycona, jejku no! Nie wiem, co innego powiedzieć.
    Mam nadzieję, że teraz to już u tych dwojga będzie tylko lepiej i lepiej. Oboje tak na to zasługują!
    Ciężko mi dobrać słowa, które w pełni wyraziłyby mój zachwyt, ale zapewniam - cieszę się jak w dzieciństwie przed Bożym Narodzeniem.
    Odnośnie kolejnego opowiadania znasz moją opinię. Ja z chęcią będę je czytać.
    I zaraz klikam w link :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długością rozdziały chyba wynagrodziłam okres oczekiwania. :p
      Między nimi, owszem, będzie już tylko lepiej, ale takiego zakończenia się - raczej - nie spodziewacie. Ale spokojnie - to już wkrótce. ;)
      Cieszę się, że będziesz czytać.
      Buziaki!

      Usuń
  2. W końcu doczekałam się ich razem, to takie cudowne! <3 Jestem po prostu zachwycona, szczęśliwa i nie wiem co jeszcze. ;D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział oraz jestem gotowa na czytanie kolejnych dzieł, które wyjdą z twoich rąk. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, jejku, jejku! :D
    Jestem oczarowana. ♥
    I nie żartuję. ♥
    Podoba mi się w tym rozdziale dosłownie wszystko. :)
    W końcu powiedzieli te magiczne słowa! W końcu zechcieli podzielić się ze sobą życiem! W końcu postanowili kroczyć przez życie razem! ^^ Jakie to jest cudowne! ♥ Stara miłość nie rdzewieje... Chociaż nie wiem czy mogę powiedzieć o ich miłości jako o takiej typowo starej. ;)
    Kochana, ten dom, basen, pokój dla dziecka... Javier pomyślał o absolutnie wszystkim... Kupując dom miał w głowie swoją ukochaną. To takie piękne. ♥ Tak, jak wspomniałam wcześniej - JESTEM OCZAROWANA! ♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi miło, że tak pozytywnie oceniasz ten rozdział.
      Buziaki :*

      Usuń
  4. Ten rozdział jest tak uroczy, że nie mogę przestać się uśmiechać :D nowe opowiadanie? Jak najbardziej! Jak zwykle nas pewnie zaskoczysz fantastycznym pomysłem ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny i bardzo mi się spodobał, bo ci w końcu są razem! A oni razem są fajni :D
    Co do nowego Twojego opowiadania, to jestem bardzo ZA!
    Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. zapraszam na nowy rozdział :) http://piensas-en-mi.blogspot.com

      Usuń
    2. Cieszę się, że jesteś za! ;*

      Usuń
  6. rozdział cudo! <3 troche mnie nie było, więc jestem spóźniona, ale no cóż ;cc Jestem za nowym opowiadaniem!

    OdpowiedzUsuń